Archiwum 15 maja 2005


maj 15 2005 Ciężki dzień...
Komentarze: 1

Dzisiaj byłam na obsłudze w naszej restauracji... No cóż cztery komunie to trochę dużo...Aczkolwiek było bardzo fajnie:) Co prawda jestem styrana jak nie wiem a moje nogi to chyba się już nogami nie nazywają...Ale jestem uśmiechnięta i zadowolona... Bo mimo tego że kilka razy zwaliłam jakiś widelec albo coś na podłogę...To w sumie nic nikomu na głowę nie wylałam, ani nic nie potłukłam... Nawet jakis koleś stwierdził że on to zostaje u nas w restauracji bo się wie mnie zakochał:) Więc ogólnie było spoko... Tylko nie wiem gdzie jest moja książka od WOSu i nie bardzo mam się z czego nauczyć na jutrzejszą klasówkę...Ale co tam znów będe improwizowała:) Albo się na wos nie pójdzie... No nic...jeszcze jutro coś wymyślę...Jak narazie chyba się położę spać bo chyba mam dosyć nawet siebie...Bo z Łukaszem zaczynam rozmawiać o pływaniu na podłodze:D A no i muszę się pochwalić że dzisiaj na komuni na której grałam Ave Maria (na skrzypcach oczywiście) wszysło tak jak powinno...Tzn może nie było idealnie...Ale z opinii ludzi wynika że była naprawdę...ślicznie? :) Mimo tego iż Marcinek w połowie pierwszego grania powiedział mi że muszę zagrać dwa razy (a ciężko mi jest w biegu bez zatrzymania przejść z najniższej struny na strunę najwyższą i to z pierwszej do trzeciej pozycji:) )to wyszło naprawdę dobrze i jestem z siebie zadowolona... A to chyba jest najważniejsze... No teraz to już naprawde spadam...Dobrej nocki wszystkim:*

bociankes : :