Archiwum 13 stycznia 2006


sty 13 2006 Bajki...
Komentarze: 2

Długo zastanawiałam się co napisać w tej notce... Czy mam opisać dwa pierwsze tygodnie nowego roku? No ale po co? Wiadomo, że wszystko układa się stereotypowo
szkoła > dom > szkoła itd... Może rozterki mojego serca? Nieeeee... To byłoby zbyt nudne i monotonne... Po namyśle doszłam do wniosku, że napiszę tu bajkę, którą opowiedziała mi pewna staruszka na przystanku. Wzięłam ją za jakąś obłąkaną... Ale ta opowieść tkwi we mnie od kilku lat... Zaczyna się banalnie, jak każda normalna bajka:

 

Był sobie książę... Książę zupełnie inny niż wszystkie książęta...Nie jeździł na białym koniu, gdyż wolał chodzić pieszo. Swego bogactwa nie afiszował, wręcz przeciwnie... Swoją urodą dorównywał co prawda innym książętom, ale na pewno nie był najprzystojniejszym mężczyznom na Ziemi. Wydawać się mogło, że jest on zwykłym człowiekiem, nikim wspaniałym i wyróżniającym się. Jednak książę miał w sobie coś takiego, co stawiało go właśnie w takim świetle. Pewnego dnia książę przechadzał się po parku... Zauważył swych przyjaciół, więc postanowił podejść i przywitać się. Gdy stanął naprzeciw swoich znajomych spostrzegł, gdyż był osobą szalenie spostrzegawczą, że wraz z nimi była mała dziewczynka. Rzucił niedbałe ‘witajcie’ do przyjaciół i ukucnął przy dziewczynce. Była to zupełnie niezwykła mała dziewczynka o długich brązowych włoskach, ślicznych niebiesko – szarych radosnych oczkach i uśmiechu, który powodował u księcia aurę szczęścia i ciepła. Teraz już wszyscy razem chodzili po parku śmiali się i rozmawiali. Dziewczynka z zainteresowaniem przypatrywała się księciu. On kątem oka również na nią zerkał. Przyszedł jednak moment, że musieli się rozstać. Oboje nie byli tym faktem zachwyceni. Jednak wizja kolejnego spotkania napawała ich nadzieją. Po jakimś czasie mała dziewczynka powiedziała swojemu przyjacielowi, że kocha księcia, ale wie że sama księżniczką nie jest więc nie może liczyć na jego względy. Zakazała wspominać księciu o swoim uczuciu. Chciała je mieć dla siebie, by móc się nim cieszyć zawsze gdy będzie blisko księcia. Tego samego dnia, lecz o późniejszej porze książę przyszedł do dziewczynki. Uradowała się gdy go zobaczyła i radośnie rzuciła mu się na szyję. On nie pozostał bierny. Zabrał ją do parku, gdzie przechadzając się alejkami rozmawiali o wszystkim i o niczym zarazem. Nagle książę powiedział dziewczynce, że bardzo mu się podoba i zakochał się w niej. Dziewczynka od razu wiedziała, że jej przyjaciel coś powiedział księciu, lecz nie była zła, bo książę też ją kocha... Nie mogła się jednak oprzeć i zadała pytanie czy ktoś mu powiedział o jej uczuciach... Książę jednak o niczym nie wiedział. Od tej chwili byli razem. Mała dziewczynka pozostała małą dziewczynką dla innych, lecz dla księcia była jedynką, najwspanialszą i najpiękniejszą księżniczką. Jednak jakiś czort wplótł się między nich i szczęście prysło... Księżniczka stała się wiedźmą a książę uciekł zraniony... Długo miał nadzieję, że odzyska swoją małą dziewczynkę. Jednak ta już nie chciała być małą niewinną dziewczyną. Znalazła innego ‘księcia’. Chyba była z nim szczęśliwa, jednak czasami myślała o prawdziwym księciu. Ten jednak znalazł już swoją królową i był z nią szczęśliwi jak z nikim. Nie myślał już o dziewczynce. Czasem jeszcze wymienili poglądy na świat, ale prawie ze sobą nie rozmawiali. Dziewczynka tak jak książę chciała sobie ułożyć życie. Jednak nie umiała bo, żaden z kandydatów na ‘księcia’ nie był jej niezwykłym księciem. W końcu mała dziewczynka stała się samotna. Samotna jak nikt na świecie... Pustkę w jej życiu wypełniały wspomnienia chwil spędzonych z księciem.

 

W tym momencie przyjechał tramwaj i zostawiłam staruszkę bez słowa. Ta zaś krzyknęła za mną:
”Ta bajka nie ma zakończenia! Ty dopiszesz w niej ostatnie zdania!”

Kilka dni później przeczytałam w gazecie „ Wróżka zginęła. Osiemdziesięciotelnia wróżka zmarła na zawał serca na przystanku „Dąbrowa” we wtorek ok. godziny 7:00.(...)”

bociankes : :