Archiwum 02 kwietnia 2006


kwi 02 2006 Tyle nam zabrałeś w jednej krótkiej chwili......
Komentarze: 2

"Tyle nam zabrałeś w jednej krótkiej chwili
Tyle nam zabrałeś drogi Panie nasz...
I choć wiem, że przecież nigdy się nie mylisz,
W jakimś celu ten ogromny płomień zgasł...

Płomień który nam przyświecał całe życie
Intensywnie przez dwadzieścia kila lat...
Ale dzisiaj gdy budzimy się o świcie
To na Ziemi jest tak bardzo kogoś brak...

W moim sercu straszna pustka i
W moim sercu jakiś żal...
W moim sercu krzyczy smutek dziś
Choć wiem, że Tam lepiej będziesz miał...

Tyle lat uczyłeś nas jak żyć jak kochać
Tyle lat mówiłęś nam jak lepszym być
Pozostały gorzkie łzy i mądre słowa
I nadzieja że nad nami czuwasz TY...

Panie Boże miej w opiece sługę Twego
Jak najszerzej do bram Raju otwórz drzwi...
I przywitaj w nich Jana Pawła II
Bo najlepszy z nas do Ciebie przyszedł dziś..."

Mija rok... Rok od wielkiego końca, ale i początku... Końca ziemskiej pielgrzymki Jana Pawła II Świętego, a początek rozprzestrzeniania przez nas jego nauki i kontynuacja Jego dzieła... Nie mnie pisać co zmieniło się w życiu ludzi... Ale mogę napisać jakie zmiany zaszy w moim... Przede wszystkim bardziej zaczęłam bronić swojej wiary posługując się przy tym Jego słowami... Jan Paweł II. Papież który pozostał człowiekiem... Człowiekiem, który poruszał cały świat... Jego mądrość i wielka, niezmierzona miłość sprawiały, że ludzkie serca miękły... Jego nauka jest głęboko zakorzeniona w moim sercu... Był, jest i pozostanie na zawsze moim największym autorytetem i ideałem... Dziś śpiewając Jego ulubioną pieśń "Barke" podświadomie słyszałam jak On sam to śpiewa... To może wydać się dla wielu głupie i dziecinne, ale zawsze powtarzam, że jestem dziecinna... Nie potrafię dziś się uśmiechać... Nie potrafię, mimo iż wiem, że Jemu jest tam lepiej... Wiem, że mimo wszystko On wciąż jest z nami, tylko w innym sensie... Jest z nami pod postacią wielu książek, wierszy, listów, homilii... Może się to wydać dziwne, ale do mnie do tej pory nie dociera, że Jego już nie ma wśród żywych... Dzień w dzień wydaje mi się, że jest w Rzymie i tworzy kolejne dzieła... Dociera to do mnie właśnie w takich dniach jak ten... Dociera to do mnie, gdy widzę Go w telewizji... Gdybym mogła Mu teraz coś powiedzieć, to byłoby to zwykłe, ale jakże wymowne "Dziękuję!"... Dziękuję, że dałęś mi wielką wierę i nadzieję... Nadzieję na to, że cierpienie jest częścią zbawienia i szczęścia wiecznego... Wiarę, że mogę wszystko, jeśli tylko będę szczerze się modlić i pragnąć... Ojcze Święty... Dziękuję, że jesteś moim tatą...

bociankes : :