Archiwum 25 stycznia 2006


sty 25 2006 Są chwile, gdy wolałabym martwą widzieć...
Komentarze: 1

Przychodzą takie chwile, gdy prawdą jest stwierdzenie, iż mam tylko jedną wadę – brak zalet. Wtedy potrzebuję, by ktoś to zdementował. By powiedział mi, że dla niego jestem księżniczką. Z pomocą w takich chwilach przychodzi Wiktor. Ktoś więcej niż przyjaciel. Ktoś, kto nie jest sam w sobie, ale we mnie... Ktoś kto zna mnie tak dobrze, jak zna mnie może tylko moja babcia. Dziękuję mu za to, bo to właśnie on dawał mi w takich chwilach nadzieję. Przyszła jednak chwila, kiedy uwierzyłam... Uwierzyłam w to, że nie mam zalet, albo przynajmniej mam w sobie więcej zła jak dobra. Naturalnie, Wiktor przybył na ratunek. Lecz tym razem nie dał mi nadziei. Robił wszystko by ją dać, ale nie udało mu się. Mówi, że jestem uparta. Tak...Jak osioł...Jak osioł, wół, młode ciele i knur razem wzięte. Jednak wiem jedno. Wiem, że nic nie wiem. I moim najgorszym problemem nie jest brak kogoś kogo chcę kochać, a brak szczęścia. Tego którego mogę dawać i mogę otrzymywać. Boję się zasypiać sama...Lękam się porannego słońca, które swymi jasnymi promieniami przyniesie ciągle ta samą nowinę... Ten sam ból... Ten sam lęk i wyraz: „żegnaj”...Wciąż nie mogę się nauczyć, że chwile szczęścia są tylko chwilami i kiedyś mijają.... Czasem jest to 11 miesięcy, czasem 3 miesiące...A czasem trzy godziny... Godziny, w których jest się tylko dla tej jednej osoby... Jest tylko on i ona... Nie ważne czy są dla siebie przyjaciółmi, rodzeństwem, czy obcymi ludźmi... Jeśli potrafią dać chwilę szczęścia, wtedy wydaje mi się, że i ja je daję... Jednak... Czy tak jest naprawdę? Może tak samo jak ja potrafię przed wszystkimi udawać jaka to ja jestem szczęśliwa, twarda i niczego się nie boję, tak samo i oni udają, że czują się przy mnie idealnie? Nie ważne czy Stefan, Marian, Adam, Marcin, Piotrek, Mateusz, Michał, Tomek, Kamil, czy nawet Wiktor... Każdy z nich kiedyś wyjdzie z mojego domu mówiąc jak w taniej telenoweli: „do zobaczenia nigdy”. Każdy z nich będzie miał kiedyś dość. Tylko czemu oni nie potrafią zrozumieć, jak wiele szczęścia mi dają? Czemu nie chcą, bym się im odwdzięczyła? Czasem nie potrafię się odwdzięczyć (tu aluzja do Wikiego), ale chciałabym. Tylko poczekajcie... Cierpliwie poczekajcie i starajcie się zamieniać moje wady na zalety... Może kiedyś będę mogła powiedzieć „Jestem księżniczką i mam jedną najważniejszą zaletę: brak wad”.... Do tego czasu będę jak ryba w akwarium mojego brata... Odcięta od reszty, bo zagraża innym...

bociankes : :