Najnowsze wpisy


cze 23 2007 Bez tytułu
Komentarze: 4

Coś mnie tu dawno nie było.. Ale skoro już mam wakacje to coś napiszę... Otóż... Otóż, co? Pozmieniało się trochę. Jak najbardziej nie na dobre, niestety... Miałam nadzieję, że po tym wszystkim co się już złego w moim życiu na-działo, choć na chwilę wyjdzie to upragnione od dawna słońce i osuszy mi chociaż te łzy, które już spłynęły... Ale masz... Jak nie kijem to pałą... Seba nie żyje... Kogo jeszcze mi Bóg odbierze? No ale widać na to sobie zasłużyłam i to mam... Zrozumiałam też jedną bardzo ważną, ale niestety bolesną rzecz... Mianowicie fakt, że do usranej śmierci będę czekała, aż "On" zadzwoni i poprosi bym do "Niego" wróciła... Heh... Będę czekała na kogoś, kto nigdy nie przyjdzie... To trochę... smutne... Ale w końcu nie jestem rozsądną, ani mądrą osobą.

bociankes : :
kwi 18 2007 Come back to me...
Komentarze: 3

Coś mnie tu dawno nie było... Ale mam potrzebę wyrzucenia z siebie wszystkiego co mnie boli i co duszę w sobie... Ostatnimi czasy wiele się zmieniło w moim życiu... Śmierć bliskiej osoby... Problemy w rodzinie... No i... Jedyna radość, jedyne szczęście, które dostałam od życia, również ode mnie odeszło... Jak dotąd kochałam go bardzo... A teraz kocham go bardziej niż kiedykolwiek... Czy to głupie, gdy kocha się kogoś mimo wszystkich przykrych słów, które czasem okropnie bolały? Czy to naprawdę nierozsądne, że chce się stworzyć związek z kimś, z kim miało się takie huśtawki? Może i tak jest... W takim razie nie jestem ani mądra ani rozsądna... Ale Go kocham... I nie wydaje mi się, że cokolwiek to zmieni... Przypadkiem natrafiłam na piękną piosenkę, pt. „The reason”... Właściwie słowa tej piosenki w całości mogłabym zacytować właśnie dla Niego, gdyż idealnie wpasowują się w obecną sytuację...

 

I've found out a reason for me
To change who I used to be
A reason to start over new
and the reason is you…

 

Wcale nie proszę o wiele… Jedynie o tą ostatnią szansę, by pokazać Ci, że dzięki Tobie stałam się kimś, kim chciałeś bym była… Kimś lepszym… Kimś, kogo mógłbyś pokochać najbardziej na świecie… Oczywiście, mogłam się pomylić... Ale skoro przeżyliśmy ze sobą rok, to chyba moglibyśmy jeszcze ten miesiąc czy dwa przeżyć razem na próbę... To naprawdę niewiele... Jeśli by się nie udało to musiałabym pogodzić się z faktem, że się pomyliłam, a szczęście wcale nie jest mi pisane... Czemu wciąż zabiegam, wciąż czekam i, chyba musze to tak nazwać, walczę o Ciebie? Odpowiedź masz wyżej... Bo jesteś tym promyczkiem szczęścia rozświetlającym nawet gradowe niebo... Bo jesteś tym ciepłym płomykiem świecy, który ogrzewa mnie gdy problemy spadające na mnie jak grom z nieba, ziębią mnie i sprawiają, że nie wiem gdzie iść... Bo masz siłę, której mnie często brakuje, ale by dotrzymać Ci kroku udaję, że wciąż ją mam... Bo sprawiłeś, że nawet łzy smakowały jak szczęście... Bo jesteś największym szczęściem jakie spotkało mnie w życiu i tak trudno się z nim rozstać... To zupełnie tak, jak zabrać małemu dziecku jego ukochaną zabawkę... Nie mówię, że jesteś zabawką, broń Boże... Chodzi o to, że jak dziecku zabiera się jego ukochaną zabawkę to nie może się z tym pogodzić... Szuka jej... Płacze za nią... Chce ją odzyskać... Wtedy żadna inna zabawka nie jest dla niego atrakcyjna... I może z biegiem czasu zacznie się bawić inną, ale już zawsze będzie każdą z nich porównywało do tej ukochanej... Może i się mylę, może faktycznie nie jesteśmy sobie przeznaczeni... W końcu ludzie są omylni... Ale jeśli się nie spróbuje to się nie dowie... Nie zaryzykujesz to nic nie wygrasz... A stracić teraz możesz naprawdę niewiele... Bo cóż to jest obdarzyć kogoś choć minimalnym zaufaniem? Albo będzie się je pielęgnowało i z czasem urośnie do olbrzymich rozmiarów, albo zgaśnie na zawsze... Wiem... Wiem, że powiesz: „ale ja nie chcę”... Ale pamiętasz „naszą” piosenkę?

 

„Tak jak ja nie kochał nikt...”

 

Jeszcze nigdy nikogo nie obdarowałam takim uczuciem... I nie chodzi tu o jego siłę a o jego wyjątkowość i niepowtarzalność... Może inna będzie Cię kochała bardziej, mniej, namiętniej, oschlej... Nie wiem... Ale tak jak ja Cię kocham, nie będzie Cię kochała żadna... I to jest wyjątkowe... Pamiętaj też, że czasem warto postawić na jedną kartę ze względu na te wszystkie piękne chwile, które się wspólnie przeżyło... Tym bardziej teraz, gdy żadne z nas nie ma nic do stracenia...

 

No tak... I notka jak zwykle o tym samym... No i co z tego? To w końcu mój blog...

 

Listen to my heart can you hear it sings
Come back to me and forgive everything...
Seasons may change winter to spring
But I'll love you until the end of time...

bociankes : :
mar 07 2007 Co robić?
Komentarze: 3

Co robić? Co tu robić? Jaką wybrać ścieżkę? Czy brnąć dalej w to co mimo iż piękne czasem boli, czy odpuścić i szukać szczęścia niewiadomo gdzie? Z jednej strony, jeśli mamy ze sobą nie być to dlaczego tak bardzo mi zależy? Ale z drugiej strony jeśli mamy być ze sobą to dlaczego wciąż nam coś nie wychodzi? Gdybyś chociaż Ty był pewny w którąś stronę... Ale jak możesz być pewny skoro ja cały czas Cię przekonuję, że to ma sens? Czemu miłość jest pełna sprzeczności i pytań? Czemu jest tak irracjonalna i niezrozumiała? I tak strasznie trudna... Gdzie znaleźć odpowiedzi na te i inne pytania? Moje i Twoje pytania... Chociaż po części pokrywają się ze sobą... Co robić? Czy wierzyć wciąż, że się nam uda? Czy uwierzyć, że bez siebie będzie nam lepiej? Nie wiem...

bociankes : :
mar 02 2007 Bez tytułu
Komentarze: 2

Heh... Można by powiedzieć „wiosna nadchodzi”... Powoli chyba wychodzę z zimowego dołka... Choć nadal nie jest tak jak bym chciała, by było, choć wciąż sytuacja jest dziwna i niepewna, to zaczynam się uśmiechać... Śmiać z niczego... Idę sobie po ulicy i myślę sobie „a uśmiechnę się” – i się uśmiecham... Mimo tego nadal są momenty, że wtulam się w poduszkę i płaczę... A przy tym udaję, że wszystko jest all right... To ze względu na Pawła... Obiecałam, więc muszę obietnicy dotrzymać... Inaczej zostanę kompletnie sama... Nie wiem, czy dobre jest takie stawianie antidotum w stylu „zmień się albo z nami koniec”, ale po części Go rozumiem... Cóż... Niby jesteśmy razem, niby wszystko gra, ale... No właśnie, jest ale... Nadal mam wrażenie, że to jest robione na siłę i ze względu na moją obecną sytuację... Nie powiem mu rzecz jasna tego, bo... Nie chcę go stracić... Wolę więc udawać, że jest wszystko fajnie i uśmiechać się gdy tylko tego chce... Bo w końcu można się przyzwyczaić do ciągłego uśmiechu. Nie będzie to jedynie znaczyło, że jestem zadowolona czy też... szczęśliwa... Szczęśliwa chyba jestem... Bo On daje mi wiele radości i szczęścia... Ale... Gdy dziś oglądałam SHREKA II to... Zapragnęłam, by mężczyzna którego kocham był gotowy zrobić dla mnie wszystko... A wiem, że Paweł nie zrobiłby wszystkiego... Czy to oznacza, że mu nie zależy? Bardzo możliwe.. Dlatego tym bardziej się obawiam... A może to ja zbyt wiele wymagam... Albo po prostu nie zasłużyłam na szczęście? Będzie co ma być? Pewnie tak... Boję się... Cholernie boję się jednak, że będzie nie tak jak ja chcę... I to nie jest kwestia egoizmu czy złości, że znów coś jest nie po mojej myśli... To kwestia tego, że przestanę wierzyć w istnienie miłości... A człowiek ponoć nie może żyć bez miłości...

„Będzie co ma być, już wiem, że nic nie zmienię... Poczekam i popatrzę...”

bociankes : :
lut 08 2007 Bez tytułu
Komentarze: 0

No to wzięłam się za spełnianie swoich marzeń... I niech mnie ktoś powstrzyma :P No ale poważnie. Zaczynam lekcje śpiewu. Czeka mnie dużo pracy a nauczycielka wcale nie czarowała mnie że będzie łatwo i przyjemnie, ale jestem gotowa włożyć w to dużo pracy i tyle czasu ile będzie potrzeba. Chcę zrobić wszystko by spełnić marzenia... A jeśli się nie spełnią, to będę wiedziała, że zrobiłam wszystko, ale najwyraźniej tak miało być... Szkoda tylko, że nie mam z kim dzielić tej radości... Bo jego to mało interesuje... No cóż... Widać tak ma być. Ale nie będę się tym przejmowała. Skoro nie potrafi docenić tego co ma to albo ma za mało albo on niczego nie potrafi docenić. Nie wiem i może lepiej będzie jak wiedzieć nie będę... Cieszę się, że są ludzie, którzy mnie wspierają w tym co robię i wierzą, że mi się uda. Dziękuję im za to... Najwięcej w tej mojej małej karierze pomaga mi Michał... Kiedyś mam nadzieję odwdzięczę mu się z nawiązką. Za kilka dni powrót do normalnego trybu życia, czyli spanie tylko wtedy gdy się uda i jedziemy pełną parą autostradą na wakacje. Trzeba się wziąć w garść i poradzić sobie z depresją... No bo na Boga ile można?... Mózg mi od tego wypanie a oczy wypłyną... Chociaż wiem, że ja sobie mogę mówić a i tak będzie to samo... No cóż płaczek jestem, prawda Łukaszku :P... Kurcze nie mogę się doczekać soboty jak pojadę na swoje pierwsze zajęcia:) Tylko, że mnie jakieś przeziębienie bierze... A poszło mi stąd  zarażać innych :P Czuję, że znów odzyskuję siłę do życia... Oby było coraz lepiej, bo się normalnie wykończę i skończą mi się chusteczki:) Tym optymistycznym (?) akcentem kończę... Dobranoc

bociankes : :